Smak słodki jest najbardziej pożądany, zarówno dzieci jak i dorośli szukają go w codziennych posiłkach i przekąskach. Jest to kwestia uwarunkowana ewolucyjnie. Smakują nam batoniki, słodkie owoce, lody i słodzone napoje. W codziennej diecie należy się ich wystrzegać.
Napoje słodzone – przyczyna otyłości i chorób cywilizacyjnych
Szczególnie zdradliwe są napoje. Kiedy po nie sięgamy, nie rejestrujemy ich jako posiłku. Kilka łyków słodzonego soku z gazem, oranżady czy smakowej wody nie powoduje, że czujemy się nasyceni, a dostarcza bardzo wielu kalorii. Nadmierna podaż kaloryczna sprzyja nadwadze, a później otyłości. W kilka tygodni niepostrzeżenie przybywa nam kilogramów, z którymi trudno się rozstać przez długi czas.
(Nie)słodka cukrzyca i nadciśnienie tętnicze
Otyłość prowadzi do rozwoju poważnych chorób cywilizacyjnych – cukrzycy oraz nadciśnienia tętniczego, które wiążą się z powikłaniami. Zarówno cukrzyca jak i nadciśnienie mogą prowadzić do uszkodzenia wzroku, degradacji naczyń krwionośnych, impotencji, problemów natury psychicznej oraz uszkodzenia narządów wewnętrznych np. nerek. Choroby naczyń krwionośnych, w tym nadciśnienie, przyczyniają się dodatkowo do problemów z sercem, udarów mózgu i zawału serca, co w skrajnym przypadku może zakończyć się niepełnosprawnością lub zgonem.
A co z gazem?
W przypadku napojów wzbogacanych dwutlenkiem węgla naukowcy są podzieleni. Sam gaz nie jest szkodliwy, jednak najczęściej wzbogacane są nimi napoje słodzone, sztucznie barwione i wzbogacane aromatami. Jeśli dbasz o zdrowie, pij wodę!
Czym zastąpić słodkie napoje gazowane?
Dla wielbicieli słodkich oranżad jest dobra wiadomość. Można je zastąpić komponując samodzielnie w domu własne napoje np. niesłodzone lemoniady z ziołami i cytrusami, domowe kompoty słodkie od owoców i stewii lub ksylitolu oraz wyciskane w domu soki. Jeśli bardzo brakuje Ci bąbelków rozważ zakup syfonu – zamieni domową lemoniadę w napój gazowany, ale zdrowy, przyjazny organizmowi i pozbawiony szkodliwych dodatków – cukru, barwników i sztucznych aromatów.
